piątek, 20 grudnia 2013

Nie wmawiaj


Rodzę się, ale czy sobie poradzę?
Radzę się, ale czy mi doradzisz?

Nie wmawiaj nic,
wysłuchaj mnie
i uwierz mi.

Nie każdy siłę ma by przyznać się,
że mylił się, lub skrzywdził cię,
że jest w nim złość, choć dobra chce.

Potem knuć coś może chcieć,
bo wciąż prawdy boi się
może zamiast widzieć się,
widzi swego życia cień.

Kraków, 19.XII.2013



czwartek, 19 grudnia 2013

Mdły


A tu ruch jak w ciągu dnia
choć to czwarta szepcze gwar.
Na pianinie ktoś tu gra,
filozofię swoją tka.
Jak postrzegać pragnie świat,
co mu nuty mówią gdy
Jego myśli,
wyraz mają mdły.
Czyżbym wchodził w nowy świat,
który pozna moich wspomnień trakt.

Kraków, Cafe Philo, 19.XII.2013


czwartek, 5 grudnia 2013

Oczy


Prawda i wiedza wyzwoli
i choć to często boli,
to z życia otchłani kroczy
czas na otwarte oczy.

Kraków, 5.XII.2013


niedziela, 17 listopada 2013

Świat depresji


Sen.
Nowy dzień.
Niczym życia tlen.
W świat depresji wnika cień.

Znika lęku przykra dłoń.
Pachnie słodko moc.
Smutku, toń!
W noc.

Kraków, 17.XI.2013



piątek, 15 listopada 2013

Globalne ocieplenie


   
   Tu nie chodzi o to czy globalne ocieplenie to prawda czy nie, tu chodzi o to co zostawimy po sobie, a w zasadzie czego nie zostawimy. Nie jest to strach o czystość Ziemi, a strach o nasze na niej istnienie. Najzwyczajniej zaśmiecamy własne środowisko i tym zaśmiecaniem zmieniamy je, czy nam się to podoba czy nie, czy w to wierzymy czy nie. Nasza planeta się przed nami obroni. Pytanie czy my obronimy się przed nią? 
   Jaka jest cena istnienia i czy chcemy za nie płacić, leży w gestii zainteresowanych takowym. W końcu jedyne co nas może spotkać to nieprzychylna aura klimatu. Trochę zimniej, trochę cieplej, trochę wietrzniej, trochę suszej, trochę wilgotniej. Trochę mniej znośnie. Jednak zaadaptujemy się, jak zawsze to robiliśmy, pytanie gdzie jest granica adaptacji?


środa, 13 listopada 2013

Tęcza

Mój znajomy B. a propos spalonej tęczy napisał:

"Widzę, że wszyscy są oburzeni spaleniem przez Narodowców tęczy. A w ogóle z jakiego tytułu takie gówno ktoś postawił w centrum Warszawy???? Kilkanaście lat temu nie było w ogóle tematu tolerancji dla homosi. Teraz ten temat grzmi we wszystkich mediach. Zadaje więc pytanie. Dlaczego jakiś czas temu nikt nie robił z tych tematów problemu a teraz ciągle słychać wszędzie tylko o tym "problemie" ? Zboczeńcy domagając się jakiś tam praw strzelają sobie sami w stopę a ludzie słuchając ciągle o gejach mają po prostu tego dość. Reasumując.....dobrze, że to gówno spłonęło. Jakieś kretyńskie symbole. Analogicznie w PRL-u mieliśmy inne i też ludzie mieli ich dość"

Zapytałem więc:

"A czego miała być symbolem tęcza na Placu Zbawiciela?"

Jego znajomy odpowiedział na to:

"Tęcza ta była symbolem środowisk LGBT. Zgadzam się, dobrze że spłonęła (po raz 4 zresztą), chyba dobitnie świadcząc o tym iż nie powinna się tam znaleźć "

Zapytałem wtedy nie mając pojęcia, że w zasadzie jest to nie prawda :

"Czy tylko środowisk LGBT?"

Uzyskałem na to odpowiedź od niego:

"Nie tylko, w kulturze Słowian symbolizowała smoka wypijającego wody z rzek. Zły symbol. Dobrze że spłonął."

Wtedy po dowiedzeniu się co nieco na temat tęczy na Placu Zbawiciela i tęczy jako takiej wypłynęło ze mnie to:

"Tęcza
W kulturze niedouczonych symbolizowała ich niewiedze
a płomień na niej
w kulturze nienawiści symbolizował śmierć
w kulturze terroru symbolizował więzienie
w kulturze ogólnego zezwierzęcenia symbolizował piece

a w tej kulturze tęcza symbolizuje starotestamentowe przymierze,
a także pojednanie, przyjaźń i tolerancje
a te trzy słowa niosą kolejne
dlatego to "gówno" stanęło na P l a c u   Z b a w i c i e l a (Sic!) B.

Tęczowa flaga natomiast jest symbolem ruchów mniejszości seksualnych, które jak B. słusznie zauważył w pewnym stopniu strzelają sobie w stopę, jeśli manifestują tylko swoją inność, a nie poczucie bycia dyskryminowanymi. Niezaprzeczalnie mają do tego prawo, zarówno do strzelania sobie w stopę jak i do manifestowania bycia dyskryminowanym, a że ich miłość do siebie jest nie tolerowana przez miłujących bliźniego jak siebie samego polskich katolików, którymi zapewne są sprawcy podpalenia spod sztandaru Bóg - Honor - Ojczyzna to cóż, zacytuje Grzegorza "Dakanna" Barańskiego z Piątek the Series "Przykre to i chujowe"."

Z pozdrowieniami od ateisty

Kajetan 'Arfinand' Radomiński

P.S. Patrząc się teraz na to widzę, iż niesłusznie wciągnąłem w to zwierzęta i powinno tam być "w kulturze ogólnego odczłowieczenia", choć przecież jesteśmy zwierzętami...

niedziela, 10 listopada 2013

Cienka mgła


Jeszcze tu wrócę,
jeszcze dziś,
choć wychodzę
przecież wrócę.

Jeszcze dziś wstanę.
Jeszcze dziś wstaniesz.

Jutrem dziś, wczoraj trwa.
Zaplecione sobą w szale tła
i ta cienka nad polami mgła,
ciszę słodką we mnie tka.

Jaworzno, 10.XI.2013



Niepotrzebne cierpienie


Jaka droga, skrywa się
przed twoimi oczami?
Ile cierpienia możesz znieść?
Ile dni, ile nocy
musisz przesiedzieć w swej samotni?
Przeleżeć pośród łez czerwieni?

By inni cię zobaczyli,
by inni w końcu dawali,
a nie wciąż brali.

Czy ten ból niecielesny
musi ranić tak głęboko?

Choć czujesz go tak wyraźnie,
nie zobaczysz go,
gdyż ciało kryje rany
skórą szorstką, delikatną.

Jeśli nie otworzysz się
na innych od innych,
którzy widzą twój ból,
którzy czują twój strach,
nigdy nie zaznasz tego
co niesie ukojenia dar.

Dlaczego ten właśnie świat
niesie tyle cierpienia?
Czyż nie lepiej
bez niego żyć?

Acz gdy patrzę na to
z innej nieco strony
widzę jego potrzebę
by zobaczyć siebie,
by wiedzieć czego się nie chce,
by czuć innych,
by słyszeć ich niemy krzyk,
by widzieć świat.

Potrzebne, niepotrzebne cierpienie.
Cierpieniem natchnienie.

Hej, Cierpienie
towarzyszu mej drogi.
Idź w zapomnienie
i odwal się mój drogi.
Czy na czole mam
masochisty znak?

Spróbuj sam jaki niesiesz smak,
jak wykrzywiasz twarze nam,
jak nas łzami dławisz,
gdy się w bólu
wykluczamy.

Jaworzno, 10.XI.2013


Games


Do not trust illusions.
Do not trust games.
Do not trust people
who play their games
which may hurt
when two beings have hope
for everlasting love.

For it is immature
to play on feelings
to play on someone's suffering
or maybe it is just a way of living
of some sensless  human being.

Jaworzno, 10.XI.2013



poniedziałek, 4 listopada 2013

Nieco


Idealna kompozycja,
mieszanka bytu w niebycie
w pełnym rozkwicie.

Jak to się dzieje,
że ta nicość
daje nam pełnie?

Jak to się dzieje,
że pustka w nas
zmienia nas,
w nas?

Jaka ściana
musi wyrosnąć przed nami
abyśmy sami z sobą
się spotkali?

Wiem, pytam.
Pytam,
choć nieco już wiem.

Widzisz.
Chcę byś i ty
człowieku
zapytał się siebie,
byś wcześniej niż ja
zobaczył siebie.

Kraków, 4.XI.2013




czwartek, 31 października 2013

Się


Pomiędzy będzie a czekać
jest taki czas, który będzie
jest taki czas, którego czekam
jest taka przestrzeń,
która swe szerokie podwoje
złączy w jedność,
choć jest nas dwoje.

Kraków, 31.X.2013



środa, 30 października 2013

Tkanka


A krew ma czerwienią płonie
niczym brzasku ogień
co swą mocą
pali nocą
dzień.

Kraków, 30.X.2013


Bieli pętle


Wolałbym stanowczo jednak
rozmawiając patrzeć w oczy.
Widząc twarzy mięśnie miękkie
i uśmiechów zmiany głębie.

Źrenic błysk, bieli pętle,
włosów blask, myśli tętent
pośród dwóch zmęczonych ciał,
pośród czasu, w którym strach
znika na rzecz piękna barw,
który z konwersacji tła
szczęście zmieni w fakt.

Kraków, 30.X.2013



niedziela, 27 października 2013

Gniazdo


Tło drogi
do ciszy czasu.
W ciszę lasu.
W słońca spojrzenia.
We wzgórz wejrzenia.
W motyli lot.
W pająka z mrówką splot.
W horyzontu dal.
W obecności szal.

Od zgiełku ludzkości
co chore gniazdo
z siebie
sobie tka.


Kraków, 27.X.2013

czwartek, 17 października 2013

Szukajcie a znajdziecie...


Witam wszystkich zainteresowanych niezainteresowannością. Dziwne słowo i jeszcze dziwniejszy będzie wpis, impulsywnie opisowy, traktujący rzeczywistość bloga, który wygląda jakby był tu od dawien dawna, choć przecież widać, iż powstał rok temu z niezłym okładem. Zamieściłem dziś trochę wpisów, z różnych chwil. Każdy z nich nie stracił na swej aktualności, przynajmniej jeśli chodzi o ich czas. Dodałem etykiety i będę je dodawał, w miarę ich pojawiania się, w moim nieco nie na miejscu jeszcze mózgu. Dlaczego nie na miejscu? Dobre pytanie, nie wiem...a co wiem? Właśnie w tym szkopuł, iż wciąż za mało i mam nadzieję, że tak zostanie. W zasadzie jeśli ktoś zajrzy w głąb, w bok, w spis, zrozumie jak i ja, że...nic jeszcze nie zrozumiał.

Arfinand

Kraków, 17.X.2013


niedziela, 13 października 2013

Odnóża


W kilku słowach z kilku dźwięków,
płyną myśli o poranku,
płyną zdania o wieczorze,
płynie noc ciemnością zgrzebna.

Wszystko czego się nie boję.
Wszystko co strach ubrał w słowa.
Wszystko co z przeszłości płynie,
wartko w teraz się zamienia.

Stojąc w teraz jabłka zbieram.
Stojąc w jabłkach gnije teraz,
które razem z wczoraj zaraz
w lepsze jutro sam ubieram.

Tak z pajęczych odnóż ośmiu
i odwłoka nawłociowej czerni,
płynie z nurtu mózgu fala
o teraźniejszości pętli.

Znowu jestem tu gdzie kiedyś,
dotarł do mnie świat szeroki.
Znowu martwych widzę wkoło,
kiedy hymnem północ świeci.

Przeszłość widzę już wyraźniej,
więc wyciągam wnioski nowe,
które wielką mam nadzieję
wskażą pewniej moją drogę.

Żyjąc w świadomości siebie,
zaś mej świeżej duszy dźwięki,
co w kosmosu morza pięknie,
krzyczą, zanurzone we mnie.

Siedzę, czekając na moment,
w którym w końcu pióro wezmę,
zamieniając tuszu strumień
w czarnych linii myśli celne.

Kreski liter w formę wstawię,
co z dna pytań w górę suną
i w grań odpowiedzi taniec
szereg prostych zdań utworzę.

Rzeczywistość w dyby schwytam
torturując nieco siebie,
chociaż krzywdy to nie czyni
tym, co stojąc widzą ciebie.

Ból tym bardziej mnie nie dotknie,
kiedy z środka patrzę w przestrzeń
na łbów kocich nierówności,
które starą zdobią Ziemię.

Dystans zajrzał z środka nocy,
skoro wierszy szlaczek blednie
i powiedział dosyć sennie:
"Widzisz, oto jestem przecież."

I nie słysząc go wyraźnie
czułem, że coś wnet zobaczę.
Nieco w tobie. Trochę we mnie.
Nieco ze mnie. Trochę z ciebie.

Jaworzno, 13.X.2013


czwartek, 10 października 2013

Nic nowego


Nic nowego tutaj nie ma
ponad zlepek myśli pewnej,
który powstał prosto z nieba
pieśni o przeszłości rzewnej,

chociaż ta radosna była,
gdyby nucić ją w ten sposób,
by o przyszłość wciąż walczyła
na ratunek wielu osób.

Kraków, 10.X.2013



środa, 9 października 2013

G+


   W ramach połączenia się z G+ i opisywania tam mojego nowego zdjęcia profilowego, które jest takie jak widać tutaj od początku, mimo faktu jakim miało być pójście spać godzinę temu, napisałem krótkie coś, co zamieszczam poniżej. Nie znaczy to, iż zajęło mi to godzinę, choć mogło, ale oznacza tylko tyle, że siedzę tu nadal, ale już mnie nie ma.

Wychodzę zza mgły.
Wychodzę z lat siebie, 
beze mnie.

Dla mnie.
Dla ciebie.

Do światła, co ogniem
płonie we mnie.
Do mroku, co czernią
wypełnia się we mnie.

Z braku w pełnie!

Kraków, 9.X.2013


wtorek, 8 października 2013

Walka z nałogiem


To było tak. 1 stycznia 2002 roku rzuciłem palenie i inne używki, ale przede wszystkim udało mi się rzucić ten bądź co bądź śmierdzący nałóg. W tym roku, nie wiem w zasadzie jak do tego doszło, ale zdaje się, że dla towarzystwa zacząłem podpalać i w zastraszająco szybkim tempie doszedłem do ponad paczki dziennie i co najgorsze do totalnego braku kontroli nad kupowaniem tych tak zwanych cancer stick'ów. Wchodziłem do sklepu z myślą, że nie kupuję, a wychodziłem z nową świeżutką pachnącą paczką papierosów, które notabene nie dawały mi już żadnego efektu, jak w momencie gdy zaczynałem palić gdzieś na przełomie maja i czerwca. Przestałem czuć ten specyficzny buz po nikotynowy, miałem gdzieś w środku jakieś myśli, że na pewno sobie poradzę i jak będę chciał to najzwyczajniej rzucę i już. Okazało się jednak, że jest coraz gorzej. 19 VI b.r. napisałem to (Ten tekst (jak i inne moje) jest też gdzieś w czeluściach tego blog’a, pod odpowiednią datą i adekwatnym tytułem, ale nie chcę zbytnio mieszać, zmuszając do skakania pomiędzy pod stronami):


Nie ma mnie, a jestem.
Jest nic i ja w nim jestem.

Dźwięki drażnią cichym hałasem.
Nikotyna wzywa głodem,
który woła z trzewi
śmierdzących egzystencją.

I tak jestem, nie jestem.

Kraków, 19.VI.2013


Można powiedzieć, że powoli zacząłem zdawać sobie sprawę o obecności pewnego problemu. Przez kolejny miesiąc dochodziłem właśnie do ponad 20 papierosów dziennie. Szlak mnie trafiał, bo kasa, bo zniewolenie, bo sobie nie radzę, bo się wkurzam na siebie, bo że Tata zmarł summa summarum na raka płuc akuratnie najmniej do mnie przemawiało. Po wyjeździe do Niska, a w szczególności po powrocie z niego, wszystkie "bo" dotarły do mnie ze wzmożoną mocą. Kupiłem jeszcze kolejną paczkę, ale zaczęła już napływać moc decyzji i w środę 24 lipca 2013 roku po wypaleniu ostatniego papierosa, chcąc wesprzeć moją potrzebę rzucenia tego nałogu użyłem słów:


Studium głodu,
siły woli.
Smak wolności
znów odległy.

Tylko ja z tym wygram.
Tylko ja w wewnętrznej walce.

Dla siebie jeno, nie dla ciebie.
Dla mnie ma to racje bytu.
Dla mnie słuszna to nauka.

Tylko sobie obiecuję.
Nikt tak tego nie odczuje.
Tylko dla mnie.
Nie dla kogoś.

Arfinand
Kraków. 24.VII.2013


Jakiś czas później pełen pozytywnej energii z wygranej bitwy o mnie, dowiedziałem się, że mój serdeczny przyjaciel, niemal brat, Czarek Wielowiejski także chciałby rzucić palenie. Postanowiłem go wesprzeć, bo mam ci ja taką naturę co wspierać pragnie, więc wysłałem mu mój tekst, a w odpowiedzi dostałem to:


szum wolności
lewo, prawo...
idę żwawo
i nie patrząc się przed siebie
zbieram śmieci
karmię siebie...

Czarek Wielowiejski
3.VIII.2013


Nie byłem pewien czy dobrze przeczytałem, czy aby słusznie interpretuje jego słowa, więc poprosiłem go o wyjaśnienie, jednocześnie wysyłając kolejny wspierający tekst, gdyż treść brzmiała niezbyt pozytywnie, a sam w pamięci miałem własną niedawną walkę:


Pierwsze dni
jak po:
Wielkim Wybuchu,
wulkanu erupcji,
rozsadzają psyche
intensyfikując głód.

Zaś nam wola się odzywa.
Zaś nam wolność zapach śle.
I z okowów zależności
natężeniem bólu mknie.

Gdy cierpienia akceptujesz smak,
przemknie przykra fala ta,
wygrasz, kiedy mózgu moc
swą potęgę w tobie tka.

Arfinand
Kraków, 5.VIII.2013


Wraz z odpowiedzią Czarka, wymiana spostrzeżeń, problemów i forma uległy zmianie:


Wierszem Tobie nie odpiszę,
gdyż minuty do wyjścia liczę.
Kilka słów nakreślę tylko,
żeby jasność wyrazić szybko.
Moj poemat był prościutki,
dotyczący smolnej tutki.
Kiedy fundusz nie istnieje
nałóg ci przeszuka knieje,
drogi, ścieżki, krawężniki.
MAM, ZNALAZLEM - ale BYKI!

Ja - przegrane i zmęczone.
ciągnie dym wybaczając sobie.
kiedy stres i strach dokucza.
marna walka, dupna sztuka.
horyzonty pogaszone...
Ja chce szybko moją żonę!
Wtulić się i zamknąć oczy
może wtedy coś zaskoczy?

Czarek Wielowiejski
5.VIII.2013

Stanowczo, mimo powagi sytuacji, zrobiło się tak nieco radośnie, a zarazem wcale nie koniecznie, jeśli zajrzy się w głąb tego co potrafi zrobić z człowiekiem nałóg i gdzie może odnaleźć ratunek. Odpisałem możliwie najszybciej:


Toś mi bobu zadał panie,
przecie to jest wierszowanie
Może byk się gdzieś zagnieździł
ja nie będę po Cię jeździł.
Bliższe są mi białe wiersze,
wyszły ze mnie one pierwsze.

W stresie, w smutku brak jest tutków.
Znam tę sztukę zbioru petków.
Sam, gdy głód mnie morzył srogi,
Zaglądałem w koszów progi.

Żonę swą wkrótce zobaczysz,
może wtedy w przód popatrzysz.
I z pomocą sił natury,
zwalczysz nałóg szary, bury.
Tego życzę Ci serdecznie.
Bo z wolnością jest bajecznie.

Arfinand
5.VIII.2013


Z tego co wiem to Czarek niestety dalej boryka się z nałogiem, mam nadzieję, że kiedyś wszelkie strachy, stresy, smutki opuszczą go na tyle, aby mógł z pomocą swej woli rzucić tego nikotynowego typka. Przy okazji mojej walki i chęci pomocy Czarkowi dotarło do mnie pewne spostrzeżenie odnośnie moich dwóch tekstów z 24.VII i z 5.VIII. Są one niejako uniwersalne, nie mówią o konkretnym nałogu w zasadzie nie mówią o żadnym nałogu, mówią o głodzie i zależności. Oczywiście nie mówię, że z pomocą tych tekstów można zwalczyć głód jako taki. Jedzenie to nie narkotyk bez niego zwyczajnie umieramy, ale to wiadomo przecież. Bez narkotyku, takiej czy innej używki jesteśmy na głodzie za nim, na głodzie za zależnością, nawet jeśli, pod jego wpływem, nasz organizm ulega permanentnemu uszkadzaniu, a jego obraz jest coraz mniej podobny do pierwowzoru. Podstawowe potrzeby muszą zostać zaspokojone, a wszystko co sprawia dodatkową przyjemność jest zbędne, nie konieczne do egzystencji. Z drugiej strony znowu, czy przy braku przyjemności jesteśmy w stanie poprawnie funkcjonować? Nadmierne dozowanie czegoś, co sprawia przyjemność może, wręcz zaburzać postrzeganie otoczenia powodować życie na nieustającym haju, życie w fałszywym raju, życie poza sobą, z sobą a bez siebie.

Czy mózg sam w sobie jest w stanie wytwarzać takie substancje, które nie uzależniają, a dają ciągłe uczucie przyjemności, satysfakcji, radości czy szczęścia? Czy te substancje zawierają się w słowie miłość? Czy miłość jest bodźcem zewnętrznym czy wewnętrznym, a może oboma albo żadnym? Czy miłość to tylko chemia, od której można się uzależnić? Czym jest miłość tak w zasadzie? Pozostawiam Was i siebie z tymi pytaniami na inny czas.


piątek, 4 października 2013

Lu


   Dziś, pierwszy raz w życiu widziałem drogę mleczną, tutejsza przejrzystość nieba zezwoliła mi na wgląd w świat, o którym słyszałem lub widziałem tylko na ekranie telewizora lub innego wizjodajnego sprzętu. Nieograniczona, prawie niczym przestrzeń. Ta pustka, pełna gwiezdnej mgły! Ogromna, jasnością swą przepastna ciemność.
   Nie wiem jak to się stało, iż wcześniej tego nie doświadczyłem. Słaby wzrok? Nie spoglądanie w górę? Niepełna świadomość tego gdzie jestem? Nie wiem.

Lubomierz, 4.X.2013


środa, 2 października 2013

Question


There's always light at the end of a tunnel.
The question is how big is the light you see.
Is it small as a star in the sky
or is it huge as a moon above us.
The bigger light you see
the closer you are, to your destiny!

Kraków, 2.X.2013



Reinkarnacja


Zastanawiałem się nad reinkarnacją, czy taka opcja, taka wędrówka dusz jest właściwa? W zasadzie mam szczątkowe informacje na ten temat, ale może są wystarczające, aby przedstawić moje myślenie w tym temacie. Jeśli nasze "dusze" krążą od ciała do ciała i stają się nowymi istnieniami, to czy dla obecności poszczególnych bytów, nie jest to przypadkiem w pewnym stopniu krzywdzące.
Podobno możemy urodzić się w kolejnym życiu jakimkolwiek stworzeniem, a wszystko zależy od karmy, od tego jacy byliśmy w ciągu życia, tego czy wcześniejszego. Dlaczego mam brać odpowiedzialność za nie swoje czyny? Dlaczego jakieś nowe istnienie ma zależeć od tego jaki byłem za życia? W ogóle co to za pomysł że jakieś stworzenie jest gorsze od drugiego! Pierwszy sprzeciw.
Co ma znaczyć, że żyję sobie ja, w tym ciele, z moją świadomością mnie, a po śmierci moja "dusza" trafia do nowego ciała i nowej świadomości tego ciała? Kim w końcu jestem? Tym kim byłem wcześniej, tym kim jestem teraz, czy tym kim będę później? Czy rzeczywiście byłoby to w porządku, aby moja jaźń była kimś innym kiedyś? Dlaczego mam być kimś innym ponad siebie? Drugi sprzeciw.
Każdy z nas powinien chcieć być przede wszystkim SOBĄ, a nie łudzić się, że w kolejnym życiu będzie lepiej, bo najzwyczajniej drugiego TAKIEGO jako TO życia nie będzie. Z drugiej strony, jeżeli ktoś chce w to wierzyć to proszę bardzo, nie przeszkadza mi to, ale osobiście wolę być sobą.

Z dedykacją dla Wojciecha
Kraków, 2.X.2013

W nawiązaniu do powyższego tekstu polecam treść, która znajduje się TUTAJ i TUTAJ

wtorek, 1 października 2013

W odpowiedzi...



   Kilka dni temu, a konkretnie 22 września b.r. dotarłem do bloga Pana Adama Korczyńskiego, na którego trafiłem z fejsbukowej ściany Tygodnika Powszechnego, zadał on tam pytanie: 


   "Co twoim zdaniem możesz zrobić w swoim środowisku  aby pomóc drugiemu człowiekowi  aby coś zmienić , aby wziąć udział w trudach i przeciwnościach jako dobry żołnierz Chrystusa 2 Tym 2,3;Co waszym zdaniem znaczy dać świadectwo, co znaczy służyć?"


   Treść wpisu, który zamieściłem jest znana wszystkim zapewne i można ją podciągnąć pod szeroko rozumiane truizmy, ale tu nie oto chodzi przecież...chodzi o drogę do Arfinandii, która jest w ciągłym ruchu. Ciekawe, droga w ruchu. Pominąłem żołnierza Chrystusa i napisałem w odpowiedzi...


   "Według mnie można zrobić bardzo dużo i nie ma potrzeby ubierać w to Boga. Trzeba być dobrym człowiekiem, nie krzywdzić innych, nie robić drugiemu co tobie nie miłe, sprzeciwiać się złym zachowaniom. Dawać świadectwo swoim życiem, nie koniecznie należąc do jakiejś wspólnoty wyznaniowej. Są pewne wartości, które są ponad wszelką wiarą nawet jeśli się z którejś z nich wywodzą. Szacunek dla innych istot, szczerość, prawda i uczciwość w relacjach międzyludzkich, akceptacja i tolerancja innych oraz zaufanie i empatia. Niestety w naszym świecie i jego czasach te wartości bywają na wymarciu."


   Poznaję nowych ludzi, odnawiam stare znajomości i myślę, że nie jest tak tragicznie. Te wartości są, ale po prostu nie wszyscy mają siłę je kultywować, gdyż zbyt często napotykają na ich całkowite przeciwieństwa. Jako przeciwwaga dla sporej części mych pesymistycznych (przemyśleniowych) postów zamieszczam na życzenie Oli coś pozytywnego z 22.V.2013 r.

poniedziałek, 30 września 2013

Śledzia wzlot


Wczoraj z dzisiaj się złączyło
w alkoholu niecnych mackach,
które z spraw zazwyczaj błahych,
snują nić Ariadny gorzką
i z wynurzeń głębszej wagi
ból sprawiają tym co słyszą,
nawet jeśli radość złudną
w pierwszej chwili Ci sprawiają.


Zważ na Innych uczuć wrota
nim tej gry rozpoczniesz taniec,
gdyż wrażliwość i jej cnota
tworzą przykrych myśli kraniec.


Moralizowania droga
łatwą zda się tylko wtedy,
kiedy wiara w innych sroga
płynie prosto z tejże wiedzy,
która podwaliny swoje
czerpie wraz z spotkania tętnem
i w rytm wiersza tego zwoje
wkłada wesołości mętne.


Więcej już nie piszę w szale,
choć zapewne treść wyraźną
wypełniły już detale,
a rozmowy z myślą raźną,
płyną z ośmiu oczu splotu
z słów wymiany wśród utworów
wraz z tatarem z śledzia wzlotu,
co poznaniem są walorów
wszystkich istnień
co z swych istnień
dążą do zgłębiania istnień.



Kraków, 30.IX.2013


sobota, 28 września 2013

Antysemityzm - Kraków - wiecznie żywy


Wracaliśmy w trójkę z jakiejś knajpy na Kazimierzu radośnie śpiewając koło 11 wieczór, trochę growl'u, trochę niemieckiego (Moher naśladował przemówienia Hitlera) i angielskiego. Ogólnie wesoło i nieco tak jakby jednak po 2, 3 piwkach. Mijaliśmy jakąś kebabiarnie, gdy sprzed jej wejścia usłyszeliśmy, a na pewno ja usłyszałem "Co się tak kurwa drzecie?!" Zatrzymałem się i obróciłem i coś tam powiedziałem, nawet nie pamiętam co ale coś a'la "A dlaczego nie?", w każdym razie facet (kark, dres, ktoś tego typu) natychmiast podbiegł do mnie i zaczyna we mnie rzucać obelgami. Niestety nie pamiętam ich wszystkich, ale jedna utkwiła mi w pamięci i zawsze wywołuje u mnie uśmiech na twarzy, mianowicie ten oto osobnik powiedział o mnie "ty żydzie" (najmilsza obelga w tym roku jak nie w życiu) - na pewno mówił małymi literami, no bo jakby mogło być inaczej - powiedziałem mu, gdy skończył rzucać swoim mięsem, żeby może poszedł już jeść tego kebaba i wykonałem taki gest ręką, trochę jakby pokojowy, albo taki jak się widzi kogoś z daleka i się go pozdrawia podniesioną ręką na wysokości głowy mniej więcej. Mam nadzieję, że to wystarczająco obrazowo przedstawiłem. On oczywiście doczepił się do tej ręki i już chce się bić, szczerze pisząc, zacząłem się zastanawiać co mu zrobię jeśli zacznie, ale on wtedy poszedł odłożyć kebaba, aby najwidoczniej mieć wolne ręce do agresji. I gdy tak poszedł, Natalia z Moherem również przygotowani do użycia różnych sprzętów (gaz łzawiący, rower) odciągnęli mnie i najzwyczajniej w świecie poszliśmy i dobrze. Jak człowiek ma w czubie to stanowczo robi nieprzemyślane rzeczy. Szkoda, że nie byłem w stanie z nim porozmawiać wytknąć mu antysemityzm, czy cokolwiek, przekonać go że argument siły to nie droga. Cóż, do następnego razu, skoro w Krakowie jest tak jak jest, to zapewne prędzej czy później ktoś podobny się trafi.

Kraków, 30.VIII.2013




piątek, 27 września 2013

tu od jakiegoś czasu...



Pojawiłem się i jestem

tu od jakiegoś czasu...

do kolejnego czasu
kiedy będę znowu!
Gdyż,
pierwiastki i ich energia
krążą

tu od jakiegoś czasu...

Kraków, 26.IX.2013


czwartek, 26 września 2013

wtorek, 17 września 2013

Spomiędzy liter


Tu spomiędzy liter kilku
płynie przekaz myśli pewnej
i z papierów bieli pliku
rwę tę kartkę,
aby lepiej ci już było,
kiedy wszystko co być miało,
drogi swojej wciąż szukało.

Ciężki czas, gdy wszystko zda się
niczym syzyfowe losy,
lecz pamiętaj, że to mit jest,
który zwalczysz w prosty sposób,
gdy z nadzieją wraz popatrzysz
na naszego ludu losy,
który wbrew wszystkim przekazom
i rozumu krętym drogom
mimo dwójki frontów ciosu
zawsze z ziemi się podnosił.

Taka drzemie w nas natura,
że gdy nóż przy gardle mamy
skoro innej drogi nie ma
w wroga brzuch go wnet wbijamy
i z przeszłością na ramionach
okrzyk wolnej myśli damy:

Nigdy już się nie poddamy!

Kraków, 17.IX.2013


środa, 11 września 2013

Smile Art


Smile starts with smile art.
Work hard.
Love smart.
From the depths of your heart
to the consciousness of your mind.
Love hard.
Work smart.
Smile art through smile starts.

Kraków, 11.IX.2013


Klucze, 16.VI.2002














Dwie maczety, profile grawimetryczno-geodezyjne, praca, uśmiech, szczęście...Teren porośnięty młodymi siewkami Betula pendula, Pinus sylvestris, Salix sp. i inne, które stanęły na drodze moich ostrzy, byłem wtedy bezlitosny. Czasem trzeba...walczyć z naturą, ale wolałbym współżyć. Strasznie jest cienka ta granica pomiędzy nami, którzy jesteśmy jej częścią, a nią którą niszczymy, niszcząc siebie.

piątek, 30 sierpnia 2013

Z przestrzeni w przestrzeń...


Jestem światłem,
które nocą i dniem
mieszka w tobie.

Jestem słowem,
które nabiera kształtu
w twojej głowie.

Jestem myślą,
która z ust twoich płynie
w moją stronę.

Kraków, 30.VIII.2013



czwartek, 22 sierpnia 2013

Za ciosem


Idę za ciosem,
lecz chowam kosę,
a wyciągam słowo
i mówię de novo.

Myśli stare przelewam
w zdania prostego czarę.
Jeśli treść słodką wypijesz
rozum wypełnią detale.
Lecz gdy trafisz na jadu źródło,
dom swego umysłu opuścisz.

Zważ wpierw na swoich intencji zamiar,
nim sięgniesz po myśli moich puchar.
By wystrzec się siebie w bezkresnej pustce.
By odnaleźć drogę w pięknie kosmosu.

Gdy zrozumiesz słowa i jak ja je pojmiesz,
znajdziesz część wszechświata, którą właśnie kroczę.

Kraków, 22.VIII.2013




poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Pejzaży przestrzenie


Muzyczne pejzaże,
gdy sam ważę
słowo
w nierealnej gwarze.

Muzyczne przestrzenie
słów brzmienie
i pełnia księżyca
na pocieszenie.

Kraków, 19.VIII.2013



poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Pierwsze dni


Pierwsze dni
jak po:
Wielkim Wybuchu,
wulkanu erupcji,
rozsadzają psyche
intensyfikując głód.

Zaś nam wola się odzywa.
Zaś nam wolność zapach śle.
I z okowów zależności
natężeniem bólu mknie.

Gdy cierpienia akceptujesz smak,
przemknie przykra fala ta,
wygrasz, kiedy mózgu moc
swą potęgę w tobie tka.

Kraków, 5.VIII.2013



środa, 24 lipca 2013

Studium głodu


Studium głodu,
siły woli.
Smak wolności
znów odległy.

Tylko ja z tym wygram.
Tylko ja w wewnętrznej walce.

Dla siebie jeno, nie dla ciebie.
Dla mnie ma to racje bytu.
Dla mnie słuszna to nauka.

Tylko sobie obiecuję.
Nikt tak tego nie odczuje.
Tylko dla mnie.
Nie dla kogoś.

Kraków. 24.VII.2013



wtorek, 9 lipca 2013

Otchłań


Nocą, cisza tego miejsca
innego niźli miasta gwar
pochłania mnie doszczętnie.

Liści brzozy szum
wiatrem kołysanych dźwięku fal
dopełniają ją,
wypełniając mnie.

Pytam więc, czy podołam sam
ludzkość zbudzić w czas,
nim zapędzi się
w najczarniejszą otchłań dnia.

Jaworzno, 9.VII.2013


sobota, 6 lipca 2013

Ostrze


Spokojną ręką wchodzę w ciebie,
w miękkie ciało,
przez delikatną skórę, przez tkanki
do środka wnętrzności,
ostrzem noża, ostrzem życia
w śmierci pustkę.

Jestem zwierzęciem,
które swoim istnieniem
może odebrać inne istnienie.

W obronie siebie,
w obronie ciebie,
w zagrożeniu bytu.

Gdy wojna czy pokój.
Wzbudzam niepokój i strach...

Jaworzno, 6.VII.2013



piątek, 28 czerwca 2013

Kosmos


Ukryłem się
przed wodnym deszczem meteorytów,
siedzę w kosmosie
czyszcząc go.

Z obumarłych części.
Przekwitłych organów.
Spadających niczym gwiazdy płatków.
Z zalążków nowego życia.

Robię miejsce tym
co już tu są.
Jeszcze!
Wciąż!

Kraków, Ogród Łobzów, 28.VI.2013



środa, 19 czerwca 2013

Stars


I am free from earlier me
and the stars are falling at me.
All the stars in my brain
and I shine in my time again,
with this light I have in me.
In the space surrounding me
all my thoughts are enlightened thanks to this.

I am my voice of my soul
dip in this cosmic sea!

Kraków, 19.VI.2013


Nikotyna


Nie ma mnie, a jestem.
Jest nic i ja w nim jestem.

Dźwięki drażnią cichym hałasem.
Nikotyna wzywa głodem,
który woła z trzewi
śmierdzących egzystencją.

I tak jestem, nie jestem.

Kraków, 19.VI.2013