piątek, 31 października 2014

Horyzont


Powieki opadły, a zmęczenie
nieumiejętnie dopasowało słowa,
tymczasem palce skrzętnie je skasowały.

Powstała przestrzeń, pełna ciepła i zrozumienia.
Przestrzeń dostępna dla tych, którzy byliby skłonni ją przyjąć.
Przestrzeń, której objawem była uchwycona dłoń i radość z obecności.

Przestrzeń źrenic, które patrzą ufnie w dal, bez względu na horyzont zdarzeń.

Autostrada A4 Kraków – Jaworzno, 31 X 2014


Alien


Breathing heavily
Growling softly
Biting slowly
Tearing harmfully

Meeting humans
In their houses
Locked in shells of
their consciousness

Crying heavily
Loving softly
Living slowly
Dying harmfully

Breeding aliens
Brain delusions
Being opened
To conclusions

Kraków, 31 X 2014



wtorek, 28 października 2014

Zbytnio


- Nie przejmuję się zbytnio - powiedział i zatopił dwunastocentymetrowe ostrze jego noża prosto w również jego brzuch, następnie przekręcił kluczyki w stacyjce i niespiesznie ruszył do przodu, nie przejmując się zbytnio cieknącą na fotel krwią. On tymczasem beztrosko dopalał świeżo skręconego jointa, uśmiechając się do leniwie poszerzającej się plamy krwi na jego co raz mniej białych spodniach. Obrócił głowę do niego i odpowiedział - Słusznie, nie przejmuj się zbytnio.

Kraków, 28 X 2014



niedziela, 26 października 2014

Stefan


Stefan stojąc obok pobliskiego skrzyżowania polnych dróg, rozmyślał sennie nad drogą do domu. Podniósł opuszczoną dotąd głowę i zerkną wesołymi oczami na jego siostrę i jej nieudolne próby przedarcia się przez nienaturalnie rosnące w dół pędy, rozgałęzionej od samej ziemi surmii. Marianna dostrzegła wzrok brata i posłała mu w odpowiedzi rozbrajający uśmiech. Kiedy oni bezsłownie porozumiewali się mieszanką gestów i spojrzeń, sześciometrowa katalpa, zupełnie bez ostrzeżenia, zrzuciła wszystkie liście, pozostawiając nagie pędy obwieszone długimi, cienkimi, strąkokształtnymi torebkami. Wyglądała jakby miała zamiar rzucić się nimi na rozanielone rodzeństwo. Stefan zadarł głowę do góry, by sprawdzić czy aby na pewno wszystkie liście spadły z jego starej przyjaciółki. Gdy upewnił się, iż tak w istocie jest, zaczął zagarniać je na jedno miejsce i w powstałej miękkiej kupie liści zwinął się w kłębek, po czym nie czekając na siostrę zasnął. Marianna zmęczona przeprawą, przydreptała do niego i przytuliła się swoimi kłującymi kolcami.

Kraków, 26 X 2014



czwartek, 23 października 2014

Podwaliny


Cisza i ściany,
czy to one tak szumią,
czy raczej nieobecność.

Każdy dźwięk,
wnikający w szumiącą ciszę ścian,
jest jak odgłos z innego świata.

Im rzadsze dźwięki
zasypiającego miasta
i poruszającego się budynku,
tym szum ciszy staje się głośniejszy.

Jeśli przerwę pisanie,
szum zagłuszy ciszę,
wpadnę prosto do własnego mózgu
i zatopię resztki kłów w jego fałdach,
rozerwę je na strzępy,
głośno mlaskając szarymi komórkami.

...uff...

Juliusz wtargnął swoją pobudką
i zgryza tekturowe ściany szumiącej ciszy.

Runęły podwaliny krwawego rytuału codzienności,
prosto w kojący chłód lśniącej ciemności.

Kraków, 23 X 2014



środa, 15 października 2014

Nabieramy


Nieco jesiennie, a jednak jakby nie.
Liście nabrały słusznych kolorów
i nieuchronnie zmierzają w dół,
na drugą stronę
w grawitacyjnym tańcu
kurczowo trzymając się siebie
z pomocą coraz wątlejszych ogonków liściowych.

My natomiast
z czasem,
w końcu,
stajemy przed sobą,
mimo zabiegania codziennością
mniej lub bardziej zwykłych czynności i spraw.

Jak te opadające liście
nabieramy nowych barw
i w zderzeniu z podłożem naszej rzeczywistości
nadarza się okazja
do wglądu w tworzące nas zmysły.

Kraków, 15 X 2014


sobota, 11 października 2014

Oczekiwanie


Jeśli zacznę pisać,
będzie to kontynuacja tego co wciąż trwa,
procesu niezmiennie objawiającego się treścią.

Kolejne zapisane kartki
ponumeruje mijającymi dniami,
te zmienią się w matematyczne ciągi
nieprzerwanie zmierzające do nieskończoności.

Kiedy dotrę do przedostatniej liczby,
świat zacznie liczyć wszystko od nowa,
pojawi się kolejny Wielki Wybuch życia,
który oczekuje kontaktu z drugiej strony.

Opadną flagi wszystkich państw
i wyścielą nowy czas.

Kraków, 11 X 2014



środa, 8 października 2014

Niemożność


Odpuście sobie ból wynikający z wszelkich niemożności, poprzez dopuszczenie do jego w was rozlania się i przemienienia w coś znacznie potężniejszego. Nie bójcie się, ani przenikającego bólu, ani powstającej potęgi.

Kraków, 8 X 2014



sobota, 4 października 2014

Wyczucie


W moje przebudzenie
wdarły się odgłosy ptaków i jasność słońca
oraz myśl, która zda się nie mieć końca,
że w kwestii miłości
nie mam chyba jednak cierpliwości.

Uczucie to szybko we mnie się rodzi
i bólem tęsknoty niemile uwodzi,
więc odpuszczam sobie niemożności wszelakie,
patrząc nowym okiem na cierpienie takie.

Dostrzegam drugą stronę uczucia,
choć wciąż brak mi w tym jeszcze wyczucia.

Chciałbym kochać bez bólu i cierpienia,
tylko czy brak pewnych odczuć,
we mnie się zamienia?

Jaworzno, 4 X 2014



piątek, 3 października 2014

Gama


Czerń niezliczonych świateł
i tych rozcinających pobliską przestrzeń
wnika prosto przez ewolucyjny majstersztyk.

Przemieszczam się w czasie od narodzin,
przestrzeń porusza się ze mną,
nie wiem kto za kim podąża,
nie wiem kto kogo pożąda.

Czy jestem wytworem ciemności,
czy raczej jasności,
a może gromadzi się we mnie
cała gama dźwięków,
tak różnych od kolorów.

Może rozkoszny ból uczuć
to ledwie początek drogi
do pełni zrozumienia siebie
wśród innych
i innych wokół mnie,
gdzie nikt i nic
nie jest skupione na mnie,
a jednak jestem
w samym centrum zdarzeń.

Autostrada A4 Kraków – Jaworzno, 3 X 2014