Usiadłem przy mrowisku
pod kwitnącą czeremchą.
Biedronka poszukując smakowitych mszyc
odleciała z porywem wiatru na inne drzewo.
Nie wiedziała, że tuż, tuż mrówki rudnice
hodują niewielką kolonie tych owadów,
dla własnych koneserskich potrzeb.
Jedna z nich, jasno brązową kropką, oznaczyła tę kartkę.
Jednak nie dla wszystkich jej odchody są jadalne.
Tymczasem mrówki ostro pracują,
znosząc do gniazda
mniejsze i większe patyczki
czyszcząc ciało jakiegoś ptaka,
albo dostarczając martwego złotooka.
Niema zazwyczaj czeremcha,
buczy skrzydełkami pszczół
zbierających jej nektar i pyłek.
Ciężkie, żółtawe obnóża
na trzeciej parze odnóży
jasno ukazują pracę jednej z nich.
Biedronka szczęśliwie trafiła do
zajadających się sokiem czeremchy
jednej z kolonii mszycpod zwiniętym liściem
i łapczywie wzięła się do ich pożerania.
Słodki zapach kwitnącej czeremchy
przeplata się z szumem porywów wiatru,
gwarzeniem ptaków,
szczekaniem znudzonego psa
i odgłosów cywilizacji,
tu nisko i tam wysoko.
Wszystko żyje,
wszystko umiera.
Rzeczywistość
zmartwychwstaje
na moich oczach.
Jaworzno, 19 IV 2014, Wielka Sobota
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz