niedziela, 27 kwietnia 2014

Schizma


Wyszliśmy spomiędzy blednących światów,
których cienie
przykrywały czas alternatywnych rzeczywistości.

Niespełnione cele
lśniły poszukując siebie.

My
gdzieś
zmieszani brakiem obecności bogów,
próbowaliśmy odkryć sens
wartkiego strumienia muzyki,
zalewającego nasze chore,
wypaczone przeszłością umysły.

Nie obawialiśmy się niczego,
choć lęk
był tym czynnikiem,
który spajał nas w strachu,
przed tym czego wciąż wiedzieć nie mogliśmy,
gdyż trwaliśmy w milczącym przekonaniu,
iż świadomość zmian
nie prowadzi do innego, lepszego czasu.

Powaga,
która chwytała się słów,
była kamuflażem schizmy,
jaka zaszła w uśmiechach,
zgromadzonych w nim istnień.

Kraków, Klub Muzyczny Schizofrenia, 27.IV.2014

sobota, 19 kwietnia 2014

Zmartwychwstanie


Usiadłem przy mrowisku
pod kwitnącą czeremchą.

Biedronka poszukując smakowitych mszyc
odleciała z porywem wiatru na inne drzewo.
Nie wiedziała, że tuż, tuż mrówki rudnice
hodują niewielką kolonie tych owadów,
dla własnych koneserskich potrzeb.
Jedna z nich, jasno brązową kropką, oznaczyła tę kartkę.
Jednak nie dla wszystkich jej odchody są jadalne.

Tymczasem mrówki ostro pracują,
znosząc do gniazda
mniejsze i większe patyczki
czyszcząc ciało jakiegoś ptaka,
albo dostarczając martwego złotooka.

Niema zazwyczaj czeremcha,
buczy skrzydełkami pszczół
zbierających jej nektar i pyłek.
Ciężkie, żółtawe obnóża
na trzeciej parze odnóży
jasno ukazują pracę jednej z nich.

Biedronka szczęśliwie trafiła do
zajadających się sokiem czeremchy
jednej z kolonii mszyc
pod zwiniętym liściem
i łapczywie wzięła się do ich pożerania.

Słodki zapach kwitnącej czeremchy
przeplata się z szumem porywów wiatru,
gwarzeniem ptaków,
szczekaniem znudzonego psa
i odgłosów cywilizacji,
tu nisko i tam wysoko.

Wszystko żyje,
wszystko umiera.

Rzeczywistość
zmartwychwstaje
na moich oczach.



Jaworzno, 19 IV 2014, Wielka Sobota

niedziela, 13 kwietnia 2014

Skąd pisanie?

Od czego by tu zacząć...od początku będzie najłatwiej, stąd - urodziłem się dawno, dawno temu i tak sobie jestem. Jakiś czas później (kolejny nieokreślony termin) zauważyłem, że pisanie sprawia mi przyjemność, pisanie różnych rzeczy. W chwilach trudnych, chcąc sobie poradzić z otaczającą mnie rzeczywistością, starałem się swoje przemyślenia wypisać do zeszytu, taki mały, jasno brązowy formatu A5 z napisem "Brulion" zatytułowany przeze mnie "Kronicus Vielgus rzadkus" - zaiste prawdziwe. Nie zastanawiałem się nad tym, czy to dobre czy nie, tylko wypisywałem siebie. Pewnego razu zapisałem jakieś spostrzeżenia w formie wiersza, tekstu, czegoś co było kilkoma liniami, kilku słów znajdującymi się pod sobą. Z czasem odkryłem w moich zapiskach pewne treści, które dało się wyekstrahować do formy wspomnianej wcześniej. Dłuższe, krótsze, zastanawiające się nad moim postrzeganiem świata i mnie samego. Coś, pewnego dnia 2013 roku przeskoczyło między synapsami i z mojego mózgu zaczęły wysypywać się słowa...i jestem. Tu. Też.