Fot. Krzysztof Błażusiak |
Jak opisać spojrzenie, które mówić może tak wiele?
Czy słońce zmieniające odcienie ma przy tym znaczenie,
może miejsce, którego imienia często widać czczenie?
Czyj wzrok unosi kącik ust w dyskretnie wymowne trele?
Dłużej już chyba nie wytrzymam, strzelaj, inaczej parsknę śmiechem,
wtedy pomarańczowa poświata rozejdzie się gromkim echem
prosto w niewyraźnej linii drzew i horyzontu rozległe przestrzenie,
a słońca promienie, co dotychczas oświetlały włosów mych strumienie
oświecą cię niemal tak mocno, jak wszystko co widzisz, gdy patrzę
z głębi siebie na ciebie, gdy się tak w tobie czasami zapatrzę.
Aleja Waszyngtona, Kraków, 2012, pastel suchy, 21x30 cm |
Kopiec Piłsudskiego, Kraków, słońce, niczym delikatna bryza rozwiewa pomarańczowość włosów, których żar przecina rozmyte tło lasu i odleglejszych wzgórz pokrytych słoneczną poświatą, niebo jest światłem, gorącą mocą, która spływa na dwójkę uczestników tego spotkania, jest też cień skąpany w świetle. Tymczasem kącik ust unosi się w ulotny, acz ewidentnie radosny uśmiech, który płynie wraz ze wzrokiem prosto w mechaniczne oko fotografa i wnika w jego oczy, gdzieś jeszcze głębiej, po czym odbija się i niczym kosmyk włosów na fotografowanej twarzy, spływa, by zatrzymać się na ramieniu, w błogim cieniu myśli.
Kraków, 28.I.2014
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz