środa, 29 stycznia 2014

Tatiana Tokarczuk

Fot. Krzysztof Błażusiak


Jak opisać spojrzenie, które mówić może tak wiele?
Czy słońce zmieniające odcienie ma przy tym znaczenie,

może miejsce, którego imienia często widać czczenie?
Czyj wzrok unosi kącik ust w dyskretnie wymowne trele?
 

Dłużej już chyba nie wytrzymam, strzelaj, inaczej parsknę śmiechem,
wtedy pomarańczowa poświata rozejdzie się gromkim echem
prosto w niewyraźnej linii drzew i horyzontu rozległe przestrzenie,
a słońca promienie, co dotychczas oświetlały włosów mych strumienie
oświecą cię niemal tak mocno, jak wszystko co widzisz, gdy patrzę
z głębi siebie na ciebie, gdy się tak w tobie czasami zapatrzę.



Aleja Waszyngtona, Kraków, 2012,
pastel suchy, 21x30 cm




Kopiec Piłsudskiego, Kraków, słońce, niczym delikatna bryza rozwiewa pomarańczowość włosów, których żar przecina rozmyte tło lasu i odleglejszych wzgórz pokrytych słoneczną poświatą, niebo jest światłem, gorącą mocą, która spływa na dwójkę uczestników tego spotkania, jest też cień skąpany w świetle. Tymczasem kącik ust unosi się w ulotny, acz ewidentnie radosny uśmiech, który płynie wraz ze wzrokiem prosto w mechaniczne oko fotografa i wnika w jego oczy, gdzieś jeszcze głębiej, po czym odbija się i niczym kosmyk włosów na fotografowanej twarzy, spływa, by zatrzymać się na ramieniu, w błogim cieniu myśli.

Kraków, 28.I.2014


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz